niedziela, 8 maja 2011

Dzień Piąty

Kilka dni nic nie pisałem bo jak moje odchudzanie nie wypaliło mając jeszcze tydzień urlopu i żona też a dziewczyny( moje dwie córki) wakacje spakowaliśmy walizki i kierunek nad morze . A tam rybka ,piwko i kąpiele bo woda jak na zamówienie ciepła jak nie w Bałtyku a słońce od rana do wieczora grzeje . Gwoli wyjaśnienia by ktoś nie pomyślał że dziwnym trafem zamieszczam po dwa wpisy dziennie wiec pewnikiem zmyślam . Wyjaśniam więc te wypociny były pisane na bieżąco jakiś czas temu a teraz pomyślałem by podzielić się tym z innymi może ktoś przeczyta te bazgroły i nie będzie się tak męczył jak ja .W miarę jak będę miał czas postaram się zamieszczać kolejne wpisy.  Dla mało cierpliwych dodam że jednak mnie troszkę ubyło i dziś jest mnie mniej o wiele mniej i czuję się bardzo dobrze . Ale zanim do tego doszło jeszcze sporo wody w Wiśle upłynęło ale wszystko w swoim czasie .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz